Nasz przewodnik poprowadził nas na trzeci co do wysokości szczyt
Madery Pico do Arieiro o wysokości 1818 m. Dostaliśmy się tam
autem, jednak tego dnia zamglenie było tak silne, że
nie udało nam się zobaczyć onieśmielająco pięknych widoków, o
których mówił nasz opiekun. Przy wyjątkowo dobrej pogodzie
można z jego szczytu nawet zobaczyć sąsiednią wyspę Porto Santo,
która znajduje się 30 mil morskich na północ.
Cieszę
się, że zdecydowaliśmy się na taką formę zwiedzania wyspy,
dzięki której dotarliśmy do wymarzonych zakątków, gdzie warunki
podróży były dość trudne.
Ribeira
Brava (dziki strumień) jest małym miasteczkiem na południowo
zachodnim wybrzeżu wyspy. Miasto może pochwalić się licznymi,
uroczymi kawiarenkami i sklepikami. jest także miejscem, gdzie
będziemy mogli kilka godzin chłonąc ta wspaniała atmosferę. Tak
może wyglądać tylko raj.
Porto
Moniz urzekł nas naturalnymi basenami. Następnie droga poprowadziła
nas do São Vicente małej wioski, gdzie na linii morza znajduję się
kapliczka, z której rozciągają się malownicze widoki.
Mała
wioska na wybrzeżu która z biegiem czasu się rozwijała aż do
utworzenia zacisznej ostoi.
Gdybym
miała w kilku słowach opisać towarzyszące nam w podróży widoki
były to malowniczo położone na stromych zboczach otoczone wąskimi
polami, czy też plantacjami tarasowymi, gdzie dojrzewały winogrona.
Mieszkańcy potrafią w niesamowity sposób wykorzystywać
ukształtowanie terenu-każdy skrawek ziemi jest wykorzystywany
rolniczo lub turystycznie.
Im
bardziej w głąb wyspy tym bardziej dziewiczo i barwnie. Tu
cywilizacja ustępuje naturze. Jadąc od Seixal do Porto Moniz
ujrzymy „welon panny młodej”-wodospad, który wręcz onieśmiela
swoim pięknem, otoczony jest licznymi wodospadami kontrastującymi z
surowością skał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz