sobota, 17 stycznia 2015

Senji


Senji był naszym ostatnim przystankiem naszych wakacji. Wybraliśmy go po to aby móc przeżyć przygodę na klifowym wybrzeżu nad którym królował średniowieczny zamek. Udało się nam znaleźć nocleg z widokiem na zamek, a bardziej precyzyjnie to nocleg sam nas znalazł- będąc w Chorwacji z pewnością spotkamy się z gościnnością mieszkańców, którzy będą na oferować nocleg u nich. Nawet jeśli będą to późno wieczorne godziny:)
W naszym przypadku też tak było. Dotarliśmy tam bardzo zmęczeni i naszym celem na tamtą chwilę było szybkie znalezienia noclegu, żeby móc się rozprostować i odpocząć po długiej podróży. Rano, naszym oczom ukazał się piękny średniowieczny zamek, lekko oświetlony przez poranne słonce. W tle ujrzeliśmy intensywnie błękitne morze pokryte mnóstwem fal, targanych przez wiatr.
Po śniadaniu w towarzystwie rudego Zeusa-kota właścicieli, który za wszelką cenę chciał wspólnie z nami spędzić czas śniadania, udaliśmy się na wzgórze zwiedzać zamek Nehaj.



Warownia została wzniesiona w XVI wieku z inicjatywy przywódcy chorwackiej Vojnej Krajiny - Ivana Lenkovića. Do stworzenia warowni użyto kamieni ze zniszczonych kościołów oraz domostw, które widniały poza murami miasta. Nehaj miał być przede wszystkim zapora przed najazdami tureckimi. Dodatkowo, stanowił azyl dla Serbów, którzy byli zmuszeni opuścić swoje rodzinne strony po ekspansji tureckiej.
Dzisiaj, zamek dalej cieszy się doskonałą kondycją i zaprasza nas na wycieczkę w czasy zagadkowego średniowiecza.
Na koniec naszej wycieczki po twierdzy zobaczyliśmy urzekający widok roztaczający się z jej murów. Po skończonej przygodzie wybraliśmy się do portu, a później na spacer po wąskich uliczkach starówki.


 
To był bardzo wietrzny dzień, przez co nie mogliśmy zbyt długo przesiadywać na ławce portowej i podziwiać błękitu fal. Na koniec spaceru, postanowiliśmy znaleźć idealne miejsce na kawę i coś pysznego.Udało mi się znaleźć niesamowite miejsce pochodzące z XVI wieku, w którym otworzono restaurację Konoba Lavlji Dvor . To były wspaniałe chwile w unikatowej atmosferze... Jednak, jak już stamtąd wychodziliśmy słodko rozmarzeni, przywitał nas silny wiatr i deszcz, który z każdą chwilą stawał się coraz silniejszy. Uroczy spacer zaczął być coraz to bardziej mroczny, a trzeba dodać, że mieliśmy do przejścia odcinek zajmujący około godzinę. Jak byliśmy na wysokości zamku rozpętała się burza. Zostaliśmy przemoczeni do suchej nitki ale była warto:)