niedziela, 23 września 2018

Madera

Po tym jak zobaczyliśmy kilka przepięknych fotografii wyspy pełnej egzotycznych roślin, poczuliśmy, że jest to miejsce o jakim od dawna marzyliśmy.

Wylądowaliśmy późnym popołudniem na jednym z najniebezpieczniejszych lotnisk świata, powstałym na wbitych w dno oceanu palach.

Lotnisko Santa Catarina jest wyjątkowo nowatorskim, zbudowanym na ogromnych słupach o wysokości 120 metrów – 60 metrów nad i 60 metrów poniżej poziomu morza. Pas startowy wchodzi aż do 180 metrów w głąb oceanu.

Zastanawialiśmy się czy wynająć auto na czas pobytu, lecz po tym jak zobaczyliśmy jak strome są tutaj drogi i jak ekstremalne potrafią być zakręty, postanowiliśmy zaufać komunikacji miejskiej.


Do stolicy wyspy dotarliśmy bez problemu autobusem miejskim, a trasa obfitowała w zapierające dech w piersiach widoki, snując się po ekstremalnych zakrętach i biegnąc po znacznych skosach.

Po przejściu przez rynek, spacerując bardzo urokliwymi, wąskimi uliczkami dotarliśmy do naszego noclegu.

Widok z okna rozciągał się od portu aż do Ogrodów Botanicznych, których lampy nocą rozświetlały okolicę.

 
Pierwsze dni spędziliśmy na długich spacerach, na których poznawaliśmy coraz ciekawsze zakątki i zakamarki.


Funchal każdego ranka skąpany był w złocistych promieniach słońca, które przedzierały się powoli poprzez gęstwinę drzew, czy też rozświetlały stopniowo wąskie uliczki.

We wrześniu słońce wschodziło kilka minut po godzinie ósmej, postaraliśmy się żeby nasz poranny bieg kończył się właśnie w tym momencie, kiedy byliśmy w porcie a słońce wznosiło się w górę. W końcu wakacje są po to żeby przeżyć coś, co na co dzień jest trudne do osiągnięcia.


Wyspa charakteryzuje się tropikalnym klimatem, który oznacza bardzo dużą liczbę dni słonecznych podczas roku i temperaturami sięgającymi ok 25-28 stopni, a zimą temperatury dochodzą do około 14 stopni Celsjusza. Dzięki temu, jest nazywana wyspą wiosny, na której panują idealne warunki do życia dla roślin z całego świata.
Pierwsze dwa dni spędziliśmy spacerując po miasteczku, chłonąc jego nieśpieszną atmosferę.
Następnie, wydłużyliśmy znacznie dystans naszych dotychczasowych spacerów i wybraliśmy się pieszo do Ogrodów Botanicznych. Idąc cieszyliśmy oczy urokliwymi wąskimi uliczkami, a także widokiem na ocean. Finał znacznie przerósł moje oczekiwania- ogród był prawdziwym arcydziełem, podzielonym na poszczególne gatunki. Było to niesamowite przeżycie dla takiej miłośniczki przyrody-znajdują się tam rośliny pochodzące z najodleglejszych zakątków-Lasów Równikowych, Afryki czy też Australii. Zobaczcie sami.

widok na ocean





poniedziałek, 10 września 2018

Gaj oliwny


Po zwiedzeniu Kotoru w kolejnych dniach udaliśmy się w kierunku Ulcinj, w którym byliśmy podczas naszego pierwszego pobytu w Czarnogórze. Tym razem zarezerwowaliśmy noclegi przez airbnb i była to świetna decyzja. Po pierwsze, nie mieszkaliśmy w samym miasteczku tylko w sąsiedniej Dobrej Vodzie- pełnej krajobrazu prawie niedotkniętego ludzką ręką. Po drugie, trafiliśmy na wspaniałych ludzi, którzy okazali się naszymi bratnimi duszami.

Gdy jesteśmy w okolicach Ulcinj warto wybrać się na Wielką Plażę. Pomimo sporego zagospodarowania, możemy znaleźć również bardziej dzikie zakątki. Podczas naszego lipcowego wypoczynku, na plaży było sporo kitesurferów korzystających z morskiego wiatru.


Korzystając z tak sprzyjających warunków udało mi się znaleźć czas na szkicowanie kotów właścicieli

zapraszam na mój profil artystyczny na fb MargueriteK

Tamtejszy klimat sprawia, że flora jest dzika i bajecznie piękna.
Będąc tak blisko gajów oliwnych, skorzystaliśmy z okazji żeby odkryć je ponownie, tym razem jadąc z innego kierunku. Było to upalne popołudnie, złociste promienie rozświetlały oliwne gałązki, w tle słyszeliśmy cykady. Zobaczcie sami.

Warto tam wracać dla tak malowniczych widoków.