środa, 12 lutego 2014

Paris, Paris…







Jest to miejsce na Ziemi, gdzie wszystko jest wyjątkowe. Zapach kawy z petit bistro, ludzie, którzy spieszą się po swojemu, delektując się smakiem chwili i pięknem otoczenia.

Paryż, jako miasto, był dla mnie realizacją jednego z wielkich marzeń, jednym z tych bardziej odległych.    
W końcu, w roku 2009 sen się ziścił. Na chwilę obecną stwierdzam,że to miasto może nam zasiać w sercu ziarno tęsknoty, by kusić nas do powrotu...







Montmartre był miejscem mojej pierwszej wyprawy, może to dlatego byłam pod tak ogromnym wrażeniem odkrywając jego kolejne zakątki. Widok rozciągający się ze wzgórza jest bardzo rozległy, dzięki temu, z każdym krokiem podziwiamy coraz to dalej wysunięte punkty miasta- jednym słowem, chłoniemy miasto w całej okazałości. 







Po chwili stanęłam przed Bazyliką Sacré Coeur, wzniesionej w latach 1876-1914 ku czci Serca Jezusa w podziękowaniu za ocalenie miasta podczas wojny francusko-pruskiej (1870). Zaprojektowana przez Paul`a Abadie jest dziełem reprezentującym styl romańsko-bizantyjski, charakteryzujący się surowością materiału z którego wykonywano budowle. Całość bryły była urozmaicona przez wnęki, w których pojawiały się pasy cegieł lub mozaik.







 Jest to zaraz po Katedrze Notre Dame najważniejsze miejsce kultu.
 Jednak nie jest to jedyna funkcja jaką ona pełni-schody i plac przykościelny, służą przede wszystkim spotkaniom towarzyskim-dlaczego? może przede wszystkim dlatego, że mamy wrażenie że wszystko co widzimy należy do nas,i że wszystko leży w naszych rękach.









Przechadzając się  uliczkami na Montmartre, poczujemy aromat kawy przenikający się z  zapachem  farb olejnych. Podczas spaceru jesteśmy na kilku wystawach jednocześnie-a może na odwrót-Montmartre to uliczna galeria sztuki, i jedna wielka i różnorodna pracownia.





Pozostałe uchwycone chwile





























                                                                           







                                                               

                                                                Tour de France











akordeonista, dający swe koncerty w paryskim metrze





Przechadzając się po Champs Elysées nie mogłam się powstrzymać, żeby tu nie wejść...



















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz