Senji
był naszym ostatnim przystankiem naszych wakacji. Wybraliśmy go po
to aby móc przeżyć przygodę na klifowym wybrzeżu nad którym
królował średniowieczny zamek. Udało się nam znaleźć nocleg z
widokiem na zamek, a bardziej precyzyjnie to nocleg sam nas znalazł-
będąc w Chorwacji z pewnością spotkamy się z gościnnością
mieszkańców, którzy będą na oferować nocleg u nich. Nawet jeśli
będą to późno wieczorne godziny:)
W
naszym przypadku też tak było. Dotarliśmy tam bardzo zmęczeni i
naszym celem na tamtą chwilę było szybkie znalezienia noclegu,
żeby móc się rozprostować i odpocząć po długiej podróży.
Rano, naszym oczom ukazał się piękny średniowieczny zamek, lekko
oświetlony przez poranne słonce. W tle ujrzeliśmy intensywnie
błękitne morze pokryte mnóstwem fal, targanych przez wiatr.
Po
śniadaniu w towarzystwie rudego Zeusa-kota właścicieli, który za
wszelką cenę chciał wspólnie z nami spędzić czas śniadania,
udaliśmy się na wzgórze zwiedzać zamek Nehaj.
Warownia
została wzniesiona w XVI wieku z inicjatywy przywódcy chorwackiej
Vojnej Krajiny - Ivana Lenkovića. Do stworzenia warowni użyto
kamieni ze zniszczonych kościołów oraz domostw, które widniały
poza murami miasta. Nehaj miał być przede wszystkim zapora przed
najazdami tureckimi. Dodatkowo, stanowił azyl dla Serbów, którzy
byli zmuszeni opuścić swoje rodzinne strony po ekspansji tureckiej.
Dzisiaj, zamek dalej cieszy się doskonałą kondycją i zaprasza nas na wycieczkę w czasy zagadkowego średniowiecza.
Dzisiaj, zamek dalej cieszy się doskonałą kondycją i zaprasza nas na wycieczkę w czasy zagadkowego średniowiecza.
Na
koniec naszej wycieczki po twierdzy zobaczyliśmy urzekający widok
roztaczający się z jej murów. Po skończonej przygodzie wybraliśmy
się do portu, a później na spacer po wąskich uliczkach starówki.
To
był bardzo wietrzny dzień, przez co nie mogliśmy zbyt długo
przesiadywać na ławce portowej i podziwiać błękitu fal. Na koniec spaceru, postanowiliśmy znaleźć idealne miejsce na
kawę i coś pysznego.Udało mi się znaleźć niesamowite miejsce
pochodzące z XVI wieku, w którym otworzono restaurację Konoba
Lavlji Dvor . To były wspaniałe chwile w unikatowej
atmosferze... Jednak, jak już stamtąd wychodziliśmy słodko
rozmarzeni, przywitał nas silny wiatr i deszcz, który z każdą
chwilą stawał się coraz silniejszy. Uroczy spacer zaczął być
coraz to bardziej mroczny, a trzeba dodać, że mieliśmy do
przejścia odcinek zajmujący około godzinę. Jak byliśmy na
wysokości zamku rozpętała się burza. Zostaliśmy przemoczeni do
suchej nitki ale była warto:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz