Ostatni
dzień w Kapadocji spędziliśmy wędrując Doliną Miłości. Ciężko
było nam się tak szybko pożegnać z ta nieziemska kraina. Dolina
ta, przechodzi z czasem w równinę o długości około 4 kilometrów
mieszcząca się w sąsiedztwie Göreme,
spacer zajmuje około trzech godzin.
Jeszcze
przed wyjazdem do Turcji spotkałam się z mitami na temat form
skalnych mających być według niektórych świadectwem uwielbienia
męskiej płodności w postaci licznych rzeźb w skale wulkanicznej.
Rzeczywistość
jest mniej barwna, kształty skał są wynikiem naturalnego procesu
erozyjnego skal powstały w przybliżeniu miedzy dziewięcioma, a
trzema milionami lat temu.
Po
erupcjach wulkanicznych region został pokryty grubą warstwą
popiołu, który po stwardnieniu utworzył miękką skałę o
grubości kilku metrów. Erozja, do której przyczyniły się wiatr i
woda pozostawiły tylko twardsze elementy pomiędzy, tworząc
niecodzienny pejzaż rożków, kolumn wierzchołków szczytów
grzybów czy tez baśniowych kominków niektóre z nich sięgają
nawet czterdziestu metrów wysokości.
Nawet
dziś zdarza mi się wracać myślami do naszego pobytu w jakże
różnorodnej Turcji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz